środa, 18 lipca 2012

Rozdział 9

Jak na razie Logan i Rose są pierwsi ;D Ciekawe na jak długo ;D
No ale nie ważne zapraszam na Rozdział 9 ;)
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>.

 - No i gdzie ona jest?! - krzyknęli chłopacy.
- No nie wiem! Powiedziała, że mamy was przys.. Tam biegnie! - Krzynkęła
Liz, wskazując na biegnącą w oddali Rose. - Za nią biegnie Dave! - dodała
Vic. Wszyscy zaczęli biec w kierunku dziewczyny.
- Rose, wszystko dobrze? - zapytał Logan, gdy dobiegli do niej. Ta
milczała. W jej oczach można było zobaczyc strach. - Już wszystko
dobrze. - powiedział i przytulił Rose.
- No, no. Co ja widzę.. Rose i pan gwizdor razem.. Haha! No nie wiedziałem,
że jesteś taka szybka - zaśmiał się Dave. - Czemu zawsze jak coś chce od
niej, to wy stajecie mi na drodze co? Jacyś superbohaterowie jesteście,
czy co? - Ten nadal się śmiał.
- Czego ty od niej chcesz? - zapytał spokojnie Logan.
- Nie twoja sprawa.. zajmij się lepiej tym swoim całym miałczeniem. - Po
Loganie można było zobaczyc, że jest wściekły. Delikatnie odsunął od
siebie Rose i podszedł kilka kroków bliżej do Dave'a. - Ooo.. patrzcie
państwo! Pan Henderson się wścieka! - I znów zaczął się śmiac.
- Koleś przegiąłeś! - krzyknął wymieniony i już miał mu przyłożyc, ale Rose
złapała go z rękę.
- Logan! Uspokuj się! - powiedziała, a do jej oczu zaczęły napływac łzy. -
On nie jest tego wart! - Ale ten jej nie słuchał, tylko wyszarpał rękę z
uścisku Rose i przyłożył w nos Dave'a. Najwyraźniej mocno, bo Dave
krzyknął i odszedł kilka kroków dalej. - Odwal się od niej, albo ze mną
będziesz miał doczynienia!
- Już się boje!
- On nie jest sam kolego - Kendall dołączył się do Logana. - Rose to nasza
przyjaciółka. Jak zaczynasz z nią, zaczynasz i z nami.
- Chłopaki spokój! - krzyknęły wszystkie trzy i podeszły do nich. - On nie
jest tego wart! Uspokujcie się! - dodała Rose. Tym razen posłuchali.
Odsunęli się od Dave'a i podeszli do swoich dziewczyn. Rose dłużej nie
wytrzymała i się rozpłakała.
- To jeszcze nie koniec mała.. - powiedział Dave i wsiadł do samochodu,
który właśnie podjechał. Wszyscy mieli dosyc tego typka, wszyscy, a
najbardziej Rose. Myślała, że on będzie tym jedynym, ale pomyliła się, i to
bardzo. Po śmierci jej rodziców, byli nierozłączni, aż do tego dnia, gdy on
nie odbierał od niej telefonów, nie odpisywał. Postanowiła do niego pójśc.
Gdy tylko weszła do domu widziała go, widziała jak pieprzy się z inną w
łóżku. Tamtego dnia skończyło się jedno, ale zaczęło drugie. Poznała
chłopaków i wspaniałe dziewczyny. Byli dla niej jak rodzina, którą straciła.
Wśród nich znalazła wspaniałego chłopkaka. Przy nim czuje się
bezpieczna. Brak jej rodziców, to prawda. Ale teraz nie jest sama. Stała tak
wtulona w Logana i powoli się uspakajała. Wiedziała, że wrazie zagrożenia,
zawsze będzie ktoś kto jej pomoże.
- Spokojnie.. wszystko będzie dobrze.. - powiedział szatyn głaszcząc ją po
głowie.
- Mam nadzieję.. - powiedziała cicho i wtuliła się mocniej w jego ciało.
- Może wrócimy do domu co? - powiedział James. - Rose teraz napewno
przyda się odpoczynek.
- Dobry pomysł - odpowiedział Logan. Szli w stronę samochodu bruneta.
Po paru minutach siedzieli już w samochodzie i jechali w stronę domu.
Wszyscy siedzieli w ciszy.
- Ludzie, może na poprawę humoru, obejrzymy jakiś film co? - zapytał
Carlos.
- Ja tam nie mam nic przeciwko. A ty Rose? - zapytał Logan.
- A będą lody? - zapytała, a inni zaczęli się śmiac. - No co? Lody mi zawsze
poprawiają humor. - uśmiechnęła się. Choc minęło niewiele czasu od
zajścia w parku, czuła się już lepiej. Przy nich wszystkich zawsze czuła się
lepiej.
- Jak James się zatrzyma pod jakimś sklepem, to będą - zaśmiał się Logan.
- Dobra, dobra - odezwał się wymieniony. - Już jadę - i sam zaczął się
śmiac. Po paru minutach stali na parkingu, pod sklepem. Wysiedli i
skierowali się do wejścia. Oczywiście nie odbyło się bez fanek. Rozdali
kilka autografów i weszli do środka. Kupili to co chcieli i wrócili do domu.
- No dobra, to co oglądamy? - zapytał wesoły Carlito. - Może jakiś...
- Nie horror! - krzyknęły dziewczyny, tym samym przerywając odpowiedź
latynosa. - My chcemy jakąś komedie. - dodała Liz.
- Oj no prosimy.. ostatnio oglądaliśmy komedie.. - powiedział Kendall,
robiąc przy tym minę szczeniaczka.
- Kendall na nas to nie działa - zaśmiały się dziewczyny. - I ostatnio nie
było komedii tylko były właśnie horrory! - dodała Vic.
- No dobra! - odpowiedzieli chłopacy. - Ale następnym razem oglądamy
horrory! - dziewczyny tylko pokiwały głowami i usiadły na sofie. Chłopaki
przynieśli popcorn, lody i jakieś picie. Dziewczyny wybrały film i zaczęli
oglądac.
- Nigdy więciej nie dajemy dziewczyną wybierac filmu. - powiedział
Kendall, a wszyscy zaczęli się śmiac.
- Tak Kendall, bardzo zabawne - powiedziała Liz i walnęła Kendall'a
poduszką.
- Możecie ciszej? - zapytał Logan.
- A co się stało? Ten film aż tak cię zaciekawił? - zaśmiał się James.
- Nie.. Rose zasnęła. - odpowiedział pokazując na dziewczynę, która spała
na jego ramieniu.
- Aaa sorka - powiedział James, ale i tak dostał poduszką od szatyna. -
Ejj, przecież przeprosiłem - powiedział śmiejąc się. Zaraz za nim wszyscy
zaczęli się śmiac. Logan wziął delikatnie Rose na ręce i zaniósł do jej
sypialni. Tak, to może i dziwne, że są ze sobą tak długo, a jeszcze nie śpią
razem. Rose ma powód, dlatego powiedziała mu, że jeszcze nie teraz.
Położył ją na łóżku i przykrył. Popatrzył na nią jeszcze przez chwlię po
czym wyszedł, zamykając delikatnie drzwi. Zszedł do reszty, którzy właśnie
zrobili sobie bitwe na poduszki.
- I was zostawic na chwlie - zaśmiał się szatyn, a w jego kierunku poleciała
poduszka. - Ej! A to za co?!
- Za niewinnośc! - odpowiedział James. Bawili się tak jeszcze przez kilka
minut po czym sami udali się do swoich pokoi i poszli spac.

>>> Z perspektywy Rose <<<

Wstałam po 6, co było dla mnie dziwne, bo zazwyczaj dopiero po 10 można
mnie było ściągnac z łóżka. No ale nic. Wstałam z łóżka i podeszłam do
szafy. Wyciągnęłam jakieś ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki
prysznic i zeszłam na dół. Nie chciałam myślec o tym co było wczoraj. Ale
martwiły mnie tylko jego słowa, "To jeszcze nie koniec mała" i co to miało
znaczyc.. Nie wiem czy mam się bac, czy też nie. Ale nie ważne.. miałam o
nim nie myślec. A poza tym zawsze mam obok przyjaciół i chłopaka. Z nimi
czuje się bezpiecznie. Zeszłam na dół. Salon i reszta domu wyglądało jak
jakieś pobojowisko. Wszędzie leżały poduszki, porozwalane jedzenie i
puste szklanki. Boże, co tu się działo?! - pomyślałam. No ale mniejsza o to.
Poszłam do kuchni i włączyłam wodę. Wzięłam kubek i nasypałam kawy.
Usiadłam na blacie i zaczęłam myślec. Czemu właśnie ja.. czasami mam
chęc uciec i siedziec sama.. Nie wiem, ile tak jeszcze myślałam nad moim
życiem, ale z tego "transu" wybudził mnie czyjś głos.
- Hej Rose! - krzyknął machając mi ręką przed oczami. - No nareście. O
czym tak myślałaś?
- O wszystkim Logan. O wszystkim.
- Kochanie, stało się coś? - podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy. - Jeśli
coś się stało, to powiedz..
- Nic się nie stało - uśmiechnęłam się do niego. Po chwili przypomniałam
sobie, że wsawiłam wodę, a ja gapa nie zauważyłam, że się gotuję.
Chciałam go zdjąc, ale gdy tylko go dotknęłam, odrazu go puściłam. Był
gorący jak nie wiem co. Logan wyłączył kuchenkę i podszedł do mnie.
- Nic ci nie jest? - zapytał. - Pokaż - wziął moją rękę i dokładnie ją obejrzał.
- Nie - odpowiedziałam. No bo nic mi nie było. Może trochę przez chwlilę
bolało. Ale nic więcej. - A wy dziś czasem nie jedziecie do studia?
- No jedziemy, ale dopiero za 4 godziny - uśmiechnął się. No tak było
dopiero po 6. - I dziś zabieramy was ze sobą.
- Po co?
- O nie.. nie zostaniesz sama w domu, gdy w okolicy wałęsa się ten typek. -
No to już wiadome dlaczego. Podeszłam do niego i pocałowałam. - A to za
co? - zaśmiał się szatyn.
- A za nic - wypięłam mu język. Chwilę jeszcze pogadaliśmy, potem
zrobiliśmy śniadanie dla wszystkich i zabraliśmy się za sprzątanie
bałaganu. Bitwa na poduszki, no jak dzieci. Po 2 godzinach było czysto.
Usiedliśmy sobie i tak rozmawialiśmy jeszcze prez jakiś czas. Potem
chłopaki poszli się ubrac i można było jechac.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>.
Taa znów jakieś beznadziejne bazgroły ;p 
Heh no ale ok..
Jak zawsze proszę o zostawienie komentarza ;)

8 komentarzy:

  1. Dziewczyno! ,,Beznadziejne bazgroły''?! No co ty! ;) Rozdział był genialny! :> Trochę więcej wiary w siebie :>> Dodawaj szybko nn :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi sie podoba ten rozdział. Masz bardzo dobre pomysły i czekam na następny rozdział.I nie oceniaj sie tak surowo bo to co piszesz jest naprawde super i ciekawe.;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojj.. Beznadziejne? Nie prawda ! To jest super ! Cieszę się, że Rose nic nie jest. Czekam na następny <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na nowy blog, z historią, w którą została wciągnięta, wspaniała i niepokonana Reprezentacja Hiszpanii: http://el-tiempodira.blogspot.com/ :*

    OdpowiedzUsuń
  5. http://www.adussangelika.blogspot.com/p/jednorazowka-4.html zapraszam ! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Superowy blog! Fajnie się czyta i wgl! Kochana dawaj szybko nn bo oszaleje! <3 ;*
    pozd Em. (Znając życie skapniesz się kim jestem Justynko ;D )

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam do sb angiebtr.bloog.pl i czekam nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super opowiadanie...po prostu zarąbiste ;p

    OdpowiedzUsuń