poniedziałek, 16 lipca 2012

Rozdział 8

Jej już 1000+ osób było na blogu! Wielkie dzięki!!! Kocham was!! <333

Zapraszam na rozdział 8 ;)
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>


- Ja się tak nie bawie! - krzyknęła Liz, która goniła Kendalla po całym
domu, bo ten zabrał jej stanik. - Kendall! Na co ci on co?!
- Po nic! A i uważaj pod no.. - nie dokończył, bo Liz runęła na ziemię.
Nikt nie wytrzymał i wszyscy wybuchli śmiechem. - Mówiłem, uważaj -
powiedział Schmidt i pomógł wstac Liz.
- A ja Ci mówię, że nie mam zamiaru się do Ciebie teraz odzywac -
powiedziała ruda - i oddawaj to! - krzyknęła i wyrwała z rąk Schmidta swoją
własnośc.
- Ej kotku, nie złośc się.. - Kendall chciał pocałowac Liz, ale ta go
odepchnęła. - No przepraszam..
- Dziewczyny, idziemy się przejśc? - zapytała ruda.
- Czemu nie - odpowiedziałyśmy. Poszłyśmy się na górę przebrac i
mogłyśmy iśc. Za oknem pogoda była taka jak zawsze, czyli bezchmurne
niebo i upał. Założyłam białą bokserkę, a do tego żółte szorty, adidasy i
mogłam iśc. - Chłopaki my wychodzimy, jak coś to dzwońcie! - krzyknęłam.
- To gdzie idziemy? - zapytała Vic.
- Może na plaże co? Dawno nie byłyśmy.
- No to kierunek plaża! - krzknęła Liz i zaczęłyśmy iśc w kierunku
słonecznej plaży. Po drodze do Liz dzwonił Kendall, ale ona go olewała
i szła dalej.
- Ty się na niego na serio obraziłaś? Oj weź daj spokój.. - zaczęłam mówic,
bo od jakiegoś czasu panowała cisza.
- Niech ma nauczkę na przyszłośc..
- Eee Liz.. Czy to nie jest czasem Megan? - zapytała lekko zdenerwowana
Vic.
- Zaraz, zaraz.. czy tam nie stoi Dave? - Obok dziewczyny, która według
dziewczyn, ma na imię Megan, stał Dave.. To pewnie z tą blond lalunią
mnie zdradzał.. Ale raczej nie wyglądali na zakochanych.. kłócili się i to
ostro. - A tak wogóle to, to jest ta cała Megan?
- Uhm.. Ale dziwi mnie to, czemu gada z Dave'm..
- Mnie też.. Może lepiej chodźmy stąd.. - nie to, żebym się bała, ale on mnie
przerażał.. dwa razy pobił mnie do nieprzytomności.. nie zamierzam zostac
pobita raz trzeci. Znając go wiem, że on się łatwo nie podda. Wole żeby
mnie nie zauważył.. - Dziewczyny.. chodźcie.. - poganiałam je, bo stały i
patrzyły się na nich.
- Ciekawe o co się tak kłócą.. chodźcie sprawdzic - Vic złapała nas za ręce
i zaczęła ciągnąc w stronę Dave'a i Megan. Liz szła spokojnie, ale ja się
wyrywałam. Nie miałam ochoty widziec, a co dopiero ich podsłuchiwac. -
Rose, nic się nikomu nie stanie.. chodź.. schowamy się za tymi leżakami,
tam nas nie zobaczą, a my będziemy ich odskonale słyszec.
- Oj no chodź - dodała Liz. No dobra, poddałam się i poszłam za nimi.
Po cichu podkradłyśmy się do leżaków, które stały niedalej niż oni. Udało
się nam usłyszec trochę tej kłutni.
- O nie.. umawialiśmy się inaczej! Ja biore Logana a ty zajmujesz się tą
dziewczyną! Nawet podpisałeś papiery!
- Zamknij się bo ludzie słyszą! Co mnie obchodzą te jebane papiery.. jeśli
ty nie umiesz nic zrobic! Jesteś beznadziejna!
- Beznadziejna?! To dzięki mnie nie jesteś z tą debilką! I jeszcze ci źle?!
- Przynajmniej była mądrzejsza od Ciebie! Umiała by pożądnie zrobic tą
robotę! A ty jesteś nic warta!
- To może do niej wrócisz, co?! A zaraz ona przecież takiego pacana jak ty
już nie chce! Tak samo jak żadna dziewczyna w całym L.A. Lub na całym
świecie! - i teraz jak na złośc musiał zadzwonic telefon Liz. Dave i Megan
zaczęli iśc w naszym kierunku.
- W nogi! - krzyknęłam i zerwałyśmy się do biegu. Długo nie musiałyśmy
czekac, żeby te dwa pajacie zaczęli nas gonic. - Rozdzielamy się! Jak coś
to dzwonic! - i tak jak powiedziałam, rozdzieliłyśmy się, Liz pobiegła w
jakąś uliczkę, Vic w stronę domu, a ja do parku. Oczywiście za
dziewczynami nikt nie pobiegł, bo panna Megan była taka wolna, że nie
wiedziała gdzie pobiegły dziewczyny. Ale za to, za mną biegł Dave, czego
nie chciałam. Był tak niedaleko.. dopóki miałam szansę, wyciągnęłam
telefon i wybrałam numer do Liz. - Liz.. jesteście wolne, zawiadomcie
chło... - i w tym momencie stanął przedemną Dave i wyrwał mi telefon z
ręki. Chciałam się odwrócic i uciec, ale za mną stała Megan. Jak ona mnie
dogoniła?! - pomyślałam.
- Ładnie to tak podsłuchiwac? - zapytała tym swoim piskliwym głosem.
Aż mi się niedobrze robiło.. - No co? Języka zapomniałaś? - zaśmiała się.
- Odwal się! Bo zaraz tej popieprzonej buźki zostaną tylko fragmenty!
- No ale nie odpowiedziałaś na pytanie kotku - wtrącił się Dave.
- Nie mów do mnie kotku, idoito! - chciałam mu przyłożyc, ale ta lalunia
mnie złapała. - Póśc mnie!
- Coś ty się taka agresywna zrobiła co? Przecież teraz nikt ci nic nie robi..
Czekamy, aż grzecznie odpowiesz nam na pytanie..
- To niby po co ona ma się zając Loganem, a ty mną?! Nie wystarczy ci,
że pobiłeś mnie dwa razy do nieprzytomności i jeszcze przez nią wpadłam
pod samochód?! To za mało?!
- No widzę, że zbyt dużo wiesz.. - spojrzał na mnie dziwnie - Megan idź po
samochód.. A ty - zwrócił się do mnie - Idziesz ze mną..
- Nigdzie z Tobą nie idę! Zostaw mnie w spokoju! - Miałam okazję do
ucieczki, więc czym prędzej odwróciłam się i zaczęłam biec w stronę
domu.

>>> Z perspektywy Liz <<<
(...) Biegłam ile sił w nogach. Po chwili zauważyłam, że za mną nikt nie
biegnie. W tym samym czasie zaczął dzwonic mój telefon. Odebrałam.
- Liz jesteście wolne, zawiadomcie chło... - słyszałam głos Rose, ale w
połowie urwała.
- Halo? Rose? Rose?! - połączenie przerwano. Wiedziałam, że to nie wróży
niczego dobrego. Zadzwoniłam do Vic. - Vic! Rose ma kłopoty! Dzwoń po
chłopaków! Powiedz, żeby szli w stronę parku! Szybko! - powiedziałam i
rozłączyłam się. Sama zaczęłam biec w stronę parku.

>>> Z perspektywy Vic <<<

Nie wiem po co nadal biegłam, skoro widziałam, że za mną nikt nie
biegnie. Nagle zaczął dzwonic mój telefon.
- Vic! Rose ma kłopoty! Dzwoń po chłopaków! Powiedz, żeby szli w stronę
parku! Szybko! - i Liz się rozłączyła. Mogłam się domyślic, że Dave
pobiegnie za Rose.. Nie czekałam na cód, tylko wykręciłam numer do
Carlosa. Już po jednym sygnale odebrał.
- Vic, co wy tak długo robicie?
- Słuchaj, to nie czas na gadanie! Rose ma kłopoty!
- Co?! Ok, gdzie jesteście?
- Weź chłopaków i jedźcie w stronę parku! Tylko błagam szybko!
- Zaraz będziemy - odpowiedział i rozłączyłam się. Sama zaczęłam biec w
stronę parku.

>>> Z perspektywy Carlosa <<<

 Siedzieliśmy z chłopakami i oglądaliśmy jakieś filmy. Kendall nadal był
wściekły, chyba na siebie. Nagle mój telefon zaczął dzwonic. Na ekranie
zobaczyłem zdjęcie Vic. No nareście! - powiedziałem pod nosem.
- Vic, co wy tak długo robicie?
- Słuchaj, to nie czas na gadanie! Rose ma kłopoty!
- Co?! Ok, gdzie jesteście?
- Weź chłopaków i jedźcie w stronę parku! Tylko błagam szybko!
- Zaraz będziemy - odpowiedziałem, a Vic się rozłączyła. Soro Rose ma
kłopoty, oznacza to tylko jedno, Dave..
- Co jest? - zapytał Logan.
- Bierzcie rzeczy i jedziemy do parku!
- Ale po co? - wtrącił Kendall.
- Bez gadania! Rose ma kłopoty! Szybko!
- Co?! - krzyknęli razem.
- Bez gadania! Jedziemy! - krzyknąłem i wszyscy jak oparzeni wstali i
ruszili w stronę samochodu. James miał najszybsze auto, więc
pojechaliśmy jego. Wiedziałem, że wychodzenie o tak późnej porze, nie
wróży nic dobrego. Zauważyłem Liz i Vic biegnące w stronę parku.
- James, zatrzymaj się! Dziewczyny tam biegną! - James się zatrzymał, a dziewczyny jak burza wparowały do samochodu. - Gdzie Rose?!
- Jedziemy do parku! Szybko! - krzyknęły w tym samym czasie. Po paru minutach byliśmy na miejscu.
 
>>> Z perspektywy Rose <<<
Kurcze! Czemu Dave musi być taki uparty?! I wogule po co mu jeszcze jestem potrzebna?!- takich pytań cisnęło mi się do głowy nieskończenie wiele. Nogi bolały mnie strasznie, ale po mino bólu, biegłam dalej. Poczułam jak ktoś bierze mnie za rękę i szarpie do tyłu.
- Teraz mi nie uciekniesz. Wsiadaj! - krzyknął Dave i siłą wepchnął mnie do samochodu. 


>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>.

Jeszcze raz dziekuję za wszystkie komentarze i to wszystko!!
Dla mnie jest to motywujące. I potrzebne ;)
I przepraszam za wszystkie błędy, ale world mi się psuje i robi takie błędy, a w tej chwili nie mam za bardzo czasu poprawic ;/ Więc jak będę miała czas poprawie!
Byc może, jeszcze dziś będzie Rozdział 9, ale nie obiecuję! ;)
I jak zawsze proszę o zostawienie komentarza :)

3 komentarze:

  1. Mam nadzieje, że nic jej nie będzie.. Nie daruje sobie, jeśli Rose znów będzie w szpitalu.. Dawaj szybko rozdział, bo dostanę zawału i kto będzie ci notki komentować? KOCHAM ! <33

    OdpowiedzUsuń
  2. NO NIE!! Czego on jeszcze chce?! Dupek. A tak w ogóle to rozdział jest zajebisty!! Dodawaj szybko 9 bo nie wytrzymam!! Aha i odebrałam już lapka więc możesz pisać na gg ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. http://www.adussangelika.blogspot.com/ NOWY ROZDZIAŁ - XIX - Serdecznie zapraszam !

    OdpowiedzUsuń