czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział 10

 Zapraszam na Rozdział 10 :)
 

 >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

- Dobra, dobra poddaje się - powiedziała ruda, podnosząc ręce w geście poddania
- Haha! Mówiłem, że jesteśmy niepokonani! - zaczął wychwalac się Kendall. Oczywiście Liz go walnęła, ale po chwili byli złączeni w pocałunku.
- James już w domu? - zapytał ze zdziwieniem Carlos. Otóż James od kilku dni gdzieś wychodził, a wracał późno, lub wogóle. Przez te 3 dni chłopacy mieli wolne, a Jamesa widzieli tylko na planie. Delikatnie otworzył drzwi i gestem pokazał, żeby reszta została.

>>> Z perspektywy Carlosa <<<

Nie wierzyłem, że James jest w domu, bo od tygodnia go nie widzieliśmy. Jak już to tylko na planie, ale to też rzadko kiedy. Olewał pracę i nas wszystkich. Nawet nie zadzwoni i nie powie co się z nim dzieje. Jak byliśmy na planie to mówił, że jego ojciec jest chory i musi mu pomagac, ale mu nie wierzyłem, bo widziałem jego ojca dwa dni po tej jego "wymówce". Wszedłem po cichu do domu i dalej kierowałem się schodami na górę. Dookoła było cicho i ciemno. Ale przez szparę w drzwiach od pokoju, było widac że ktoś jest w środku. Bez wahania wszedłem do środka.
- James do chole.. Co tu się dzieje?! -  zobaczyłem Jamesa jak całował się z jakąś dziewczyną. - To dlatego olewasz wszystko?! Pracę?! Dla niej?! - byłem tak wściekły, że nie wytrzymałem i zacząłem mu wszystko wymieniac. I ja go nazywałem przyjacielem?!
- To nie tak jak myślisz! - krzyknął.
- A jak?! Słuchaj okłamałeś mnie.. nas wszystkich! A myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi! - nie chciałem nawet na niego patrzec. Wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami i zeszłem na dół. W tym samym momencie do domu weszli pozostali.
- Co się stało? - zapytała z troską Vic.
- Co się stało?! Pytaj się tego.. pytaj się go! - nie miałem zamiaru siedziec z nimi wszystkimi. Wziąłem swoją kurtkę i wyszedłem.

>>> Z perspektywy Rose <<<

- Carlos czekaj! - krzyknęła Vic i pobiegła za Latynosem. Wszyscy poszliśmy do pokoju James'a. W całym domu była cisza, ale u Jamesa było słuchac, jak z kimś rozmawia. Lekko uchyliłam drzwi by zobaczyc z kim, bo przecież nikt z nas tam nie był, oprócz Carlosa. Sam widok był dziwny. On siedzi ze spuszczoną głową, a obok niego jakaś dziewczyna próbująca go pocieszyc. Pewnie dlatego Carlos był taki wściekły. James nigdy nic przed nami nie ukrywał, a teraz? Teraz siedzi z jakąś panienką..
- Kto to jest? I dlaczego to przed nami ukrywałeś? - zapytałam, gdy weszłam do pokoju. Ale odpowiedzi nie uzyskałam.
- James odpowiedz - poprosił go Logan. - Pewnie dlatego Carlos był taki wściekły - skierował się do mnie. Jednak tym razem James też milczał. - A może ty nam powiesz? - tym razem skierował wzrok na dziewczynę obok bruneta.
- No dobra powiem wam. - odpowiedział po chwili ciszy brunet. - To jest moja dziewczyna. Spotykam się z nią od paru tygodni. Nie chciałem wam mówic, bo wiedziałem, że wasza reakcja będzie taka jak Carlosa.
- James - zaczął Kendall - dobrze wiesz, że gdybyś powiedział nam na samym początku, to niebyło by problemów. Ja bym zrobił to samo co Carlos. Stary, olewałeś nas, olewałeś pracę i jeszcze ukrywałeś to przed nami. Od tej strony Cię nie znałem.
- Przepraszam - szepnął. - Ja.. poprostu przepraszam.
- Stary.. nie dawałeś żadnego znaku życia, okłamałeś nas, że twój ojciec jest chory, a dwa dni później widzimy go. Olewasz robotę..
- No przepraszam! Przez to wszystko nie miał bym czasu dla niej!
- Dobra uspokuj się - powiedziałam. - Krzyczeniem nic nie wskórasz.. słuchaj my przeprosiny przyjmujemy tak? - spojrzałam się po kolei na każdnego z nich, a oni przytaknęli. - Więc teraz przeproś Carlosa, bo to on się najbardziej załamał. Byliście.. jesteście najlepszymi kumpalmi..
- Wiem, a gdzie on jest?
- Wybiegł z domu.. - Na te słowa James wstał i chciał wyjśc, ale złapałam go za rękę i powiedziałam - Vic poszła za nim. Zapewne zaraz będą.

>>> Z perspektywy Jamesa <<<

- Vic poszła za nim. Zaraz zapewne tu będą. - powiedziała Rose. Nie obchodziło mnie to. Delikatnie uwolniłem się z jej uścisku i zszedłem na dół. Miałem już wychodzic, ale w drzwiach stanął Carlos. Nie miał zbyt przyjaznej miny.
- Carlos słuchaj, ja..
- Nie mamy o czym rozmawiac. - przerwał mi Carlos. - Ja myśl...
- Carlos posłuchaj mnie proszę - teraz to ja mu przerwałem - Wiedziałem, że jak wam powiem to będzie właśnie taka reakcja. Bałem się wam powiedziec. Słuchaj przepraszam.
- Gdybyś pow..
- Tak wiem.. gdybym powiedział wcześniej nie było by problemu.. - znów mu przerwałem.
- Stary, ale obiecaj jedno.
- Hm?
- Już nigdy więcej żadnej tajemnicy.
- No dobra. Obiecuję. - powiedziałem. Latynos się tylko uśmiechnął i razem poszliśmy na górę. Było słychac śmiechy. Pewnie wszyscy zapoznali się z Natalie. Heh.. Natalie.. Piękna, słodka brunetka. Z zachowania jest podobna do Rose, czyli zabawna, zawsze uśmiechnięta, z poczuciem humoru. Z nią nie da się nudzic. Przyznaję, jak poznaliśmy Rose, spodobała mi się. Ale widziałem jak Logan na nią patrzy, a znam go i wiem, że jest niezłym flirciarzem, więc, że tak powiem, "dałem mu szansę". Byłem trochę zazdrosny, jak Carlos powiedział, że Rose i Logan są parą. No, ale jednak teraz są szczęśliwi. Oni, ja, w sumie wszyscy. I niech już tak zostanie. Weszliśmy do pokoju. Tak jak myślałem, wszyscy rozmawiali z Natalie i śmiali się w niebogłosy.
- I jak? Pogodziliście się już? - zapytała Natalie. Kiwnęliśmy z Carlosem, że tak a wszyscy się zaśmiali.
- A my się chyba nie znamy - powiedział Carlos i podszedł do brunetki. - Carlos jestem - wyciągnął ku niej rękę.
- Natallie - odpowiedziała i uścisnęła dłoń Latynosa. - A to kto? - wskazała na dziewczyne Carlosa.
- Aaa to moja dziewczyna Vic.
- Dzięki kotku, ale sama umiem się przedtawic - powiedziała, a wszyscy znów zaczęli się śmiac. - Jak już wiesz, jestem Vic. - uśmiechnęła się i wyciągnęła rękę.
- Natalie - zaśmiała się i uścisnęła dłoń. Potem wszyscy siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Wkońcy Natalie powiedziała, że musi iśc, ale nikt z nas nie chciał jej póścic do domu, bo było późno. Więc po tysiącu prośbach żeby została, wkońcu się zgodziła. Dziewczyny postanowiły zrobic sobie babski wieczór, zajmując przy tym cały salon, a my poszliśmy na górę. Chłopaki chcieli ze mną pogadac. Mogę się domyślec o co chodzi.
- Słuchaj stary, cieszymy się, że masz dziewczynę, ale mogłeś powiedziec wcześniej. My tu urwanie głowy mamy, czy nic ci się nie stało, a ty siedzisz.. właściwie, to gdzie ty byłeś? - zaczął swoje całe to kazanie Kendall.
- No u niej. - Powiedziałem spokojnie, a oni tylko patrzyli się na mnie jak na jakiegoś obcego, po czym się zaczęli śmiac. - Co?
- Wy już..? - zapytał ledwo co Logan. A wszyscy zaczęli się jeszcze bardziej śmiac.
- Wy tylko o tym! Nie, jeszcze nie. I dla waszej wiadomości, zrobimy to, jak będziemy gotowi.
- Czyżby pan James Maslow miał stracha? - zapytał Kendall i oberwał ode mnie w głowę. - Ała! No za co? - Gadaliśmy tak jeszcze przez jakiś czas, a potem wszyscy poszli do swoich pokoi. Chciało mi się pic, więc musiałem iśc do kuchni po picie, ale oczywiście dziewczyny nie dały mi przejśc. Niestety do kuchni moża było jedynie przjeśc przez salon, który był zajęty przez płec piękną. - Ej no, ja tylko po picie! - krzyknąłem gdy Liz zamknęła mi drzwi przed nosem. - Dziewczyny!
- Stary co jest? - zapytał Logan, ale gdy zobaczył moją minę zaczął się śmiac. - Nie chcą cię wpuścic?
- Taa.. Strefa tylko dla kobiet..
- Patrz jak to się robi - zaśmiał się brunet i zapukał do drzwi. Otworzyła tym razem Rose, a Logan odrazu "skoczył" na nią i zaczął ją całowac. Skorzystałem z okzaji i szybko pobiegłem do kuchni. Gdy już byłem na miejscu wziąłem sobie szklankę i już miałem nalac picie, gdy oberwałem po głowie poduszką. - Ej no! Za co?! - krzyknąłem. Szczerze to miałem ochotę paśc na podłogę i zwijac się ze śmiechu, bo do kuchni wszedł Logan, a wyglądał jak 7 nieszczęśc. - Stary a tobie co? - nie wytrzymałem i zacząłem się śmiac.
- Kara za wtargnięcie na ich "wieczór" - mówiąc to z palców zrobił cudzysłów. Śmialiśmy się i gadaliśmy tak jeszcze trochę, aż wreście wszyscy zasnęli.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Ludzie wielkie przepraszam za to, że nie dodawałam ostatnio żadnego rozdziału i że ten jest taki krótki, ale wena zawiodła. I jeszcze teraz nie mam internetu.. Same problemy z tym wszystkim są. Wygląd zmieniła moja kochana przyjaciółka za co jej bardzo dziękuję ;*
Teraz komentarze mogą dodawac wszyscy ;) Więc jak zwyklę proszę o zostawienie go ;)
Dla mnie to ważne, bo wtedy wiem, czy mam dalej ciągnąc tego bloga, czy też go zostawic. Aaa i zapomniała bym ;p nowa postac w zakładce " Bohaterowie" ;)

5 komentarzy:

  1. Woohoo!! Facetom wstęp wzbroniony na takie wieczory i sama bym chyba zatłukła! :D A co do rozdziału to genialny i fajnie, że James znamazł sobie dziewczynę :) Dodawaj nn !! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha super :) Strasznie mi się podoba, czekam na nn <333333

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!!!! Już nie mogę się doczekać nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam w niecałą godzinę wszystkie twoje notki i uważam że masz świetny pomysł na opo. Chciała bym cię także zaprosic na mój blog na http://my-dreams-with-btr.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham to kiedy nastepne?????? uzalieznilam sie od tego....

    OdpowiedzUsuń