*********************************************
Siedziałam w swoim pokoju i przeglądałam rzeczy po rodzicach. Dziś akurat była rocznica ich śmierci... Na samo to wspomnienie do moich oczy napływały łzy. Łzy tęsknoty i miłości, za kimś, kto zawsze był przy mnie i wspierał w trudnych sprawach, pocieszał przy nijakich dniach. W ręku trzymałam nasze wspólne zdjęcie. Dobrze pamiętam gdzie zostało zrobione... To były moje urodziny, byliśmy wtedy u ciotki Mirabel. To ona zrobiła to zdjęcie. Wszyscy się świetnie bawiliśmy, było mnóstwo śmiechu i wszystkiego... To może było i dziwne, ale zawsze urodziny spędzałam z rodziną. Znajomych nigdy nie zapraszałam... No chyba, że wtedy to Dave'a. Teraz ja się zastanawiam jak mogłam z kimś takim żyć... Ale poznałam Logana i resztę. To jest moja nowa rodzina. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem a łza spływająca mi po policzku i skapnęła na zdjęcie. Starłam ją kciukiem, odłożyłam zdjęcie i przeglądałam dalej. Głównie były tu tylko jakieś papiery, więc przeglądałam dalej. Jednak jedno mnie zaciekawiło. Wzięłam kartkę do ręki i zaczęłam czytać uważnie słowo po słowie, zdanie po zdaniu. Nie mogłam uwierzyć w to co czytam. Siedziałam patrząc tępo w kartkę i czytając raz jeszcze wszystko od początku. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi, czyli ktoś wszedł do środka.
- Rose? Wszystko ok? - zapytał machając mi przed oczami ręką. Jak wyrwana z jakiegoś transu spojrzałam na niego nadal nie wierząc w to co czytałam. - Co się stało? - zapytał ponownie. Chciałam mu wszystko powiedzieć, ale jednak coś mi nie pozwalało. Coś nie chciało, żeby ktoś o tym wiedział. Przełknęłam gulę, która tkwiła w moim gardle i z drżącą dłonią podałam mu kartkę. Czytał i czytał, a jego oczy z każdą przeczytaną linijką stawały się szersze. Spojrzał na mnie, a ja wzruszyłam bezradnie ramionami.
- Nie wierze, że to prawda. Logan to nie może być prawda! - powiedziałam łamiącym się głosem.
- Rose... - szatyn przygarnął mnie w swoje ramiona. - Sam w to nie wierzę, ale skoro tak jest tu napisane, to... to na pewno musi być prawda.
- Nie! Nie wierzę w to! Dlaczego by mi nie powiedzieli?! Logan dlaczego?! - odsunęłam się od niego i spojrzałam mu prosto w oczy. Nie było tam nic innego po za zmieszaniem i zrozumieniem. Rozumiał dlaczego tak, a nie inaczej reaguje. - Dlaczego? - wyszeptałam.
- Porozmawiaj o tym z nią, a później z nim i dowiesz się prawdy. - powiedział i wyszedł z pokoju. I co ja miałam teraz zrobić? Tak po prostu iść i jakby nigdy nic zapytać? A jeśli to nie prawda i wezmą mnie za kogoś, kto uciekł z psychiatryka? Wzięłam głęboki wdech. Musisz się wziąć w garść Rose. Musisz się dowiedzieć prawdy. Nie poddawaj się, a zawsze dojdziesz do celu. - słowa mojej babci zabrzmiały w mojej głowie. I te słowa mówiły prawdę. Musiałam się wziąć w garść i dojść do celu, którym było dowiedzenie się prawdy. Wypuściłam z siebie powietrze. Wstałam.
- Nie... Ja tego nie zrobię. - powiedziałam i usiadłam z powrotem. - Babciu... Potrzebuję cię bardziej niż sobie tego wyobrażasz... - wyszeptałam. Spuściłam głowę i siedziałam w ciszy.
Chcesz się tak po prostu poddać?
Jakby mnie słyszała... Czułam, jakby siedziała obok mnie.
- Tak babciu. Poddaje się. Nie dam rady... - powiedziałam. Może i to głupio wyglądało, bo inni sądzili by, że gadam sama do siebie, lecz tak na prawdę rozmawiam. Rozmawiam z tymi których już nie ma, lecz wciąż mi pomagają i są razem ze mną.
Gdzie się podziała moja Rose? Ta, która nie potrafiła wysiedzieć jednej minuty spokojnie, by nie odkryć prawdy? Gdzie ona jest?
- Nie ma jej. Zniknęła. Po tym wszystkim. Tak po prostu. - tak. Kiedyś potrafiłam siedzieć dniami i nocami, by tylko odkryć coś, co chciałam bardzo wiedzieć. Właśnie. Coś, co chciałam wiedzieć. A czy chce wiedzieć, że to jest prawda? Nie wiem.
Odnajdź ją w sobie. Wiem, że tam jest. Ona nigdy nie zginie. Musisz po prostu odnaleźć siebie skarbie.
- Jak ? - zapytałam. - Nie potrafię...
Uwierz, nie poddawaj się, a dojdziesz do celu.
Chciałam tak bardzo się teraz do niej przytulić i wypłakać w ramię, tak jak za dawnych czasów. Brakuje mi tego wszystkiego. Dlaczego tak ważne dla mnie osoby zawsze odchodzą? Dlaczego nie ja, tylko oni. Wstałam i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z nią jakieś czarne ciuchy i poszłam się przebrać. Po wszystkim zeszłam na dół. Śmiechów w salonie mało nie było, ale jednego śmiechu mi brakowało. Tego melodyjnego i kochanego śmiechu Logana. Niezauważona poszłam do przedpokoju i założyłam swój płaszczyk, buty i wyszłam. Skierowałam się na cmentarz, oczywiście i po drodze kupiłam kilka zniczy. Kiedy byłam na miejscu, to zapaliłam je i postawiłam, a sama usiadłam na ławeczce przed. Siedziałam i myślałam o tym wszystkim...
- Rose? Wszystko ok? - zapytał machając mi przed oczami ręką. Jak wyrwana z jakiegoś transu spojrzałam na niego nadal nie wierząc w to co czytałam. - Co się stało? - zapytał ponownie. Chciałam mu wszystko powiedzieć, ale jednak coś mi nie pozwalało. Coś nie chciało, żeby ktoś o tym wiedział. Przełknęłam gulę, która tkwiła w moim gardle i z drżącą dłonią podałam mu kartkę. Czytał i czytał, a jego oczy z każdą przeczytaną linijką stawały się szersze. Spojrzał na mnie, a ja wzruszyłam bezradnie ramionami.
- Nie wierze, że to prawda. Logan to nie może być prawda! - powiedziałam łamiącym się głosem.
- Rose... - szatyn przygarnął mnie w swoje ramiona. - Sam w to nie wierzę, ale skoro tak jest tu napisane, to... to na pewno musi być prawda.
- Nie! Nie wierzę w to! Dlaczego by mi nie powiedzieli?! Logan dlaczego?! - odsunęłam się od niego i spojrzałam mu prosto w oczy. Nie było tam nic innego po za zmieszaniem i zrozumieniem. Rozumiał dlaczego tak, a nie inaczej reaguje. - Dlaczego? - wyszeptałam.
- Porozmawiaj o tym z nią, a później z nim i dowiesz się prawdy. - powiedział i wyszedł z pokoju. I co ja miałam teraz zrobić? Tak po prostu iść i jakby nigdy nic zapytać? A jeśli to nie prawda i wezmą mnie za kogoś, kto uciekł z psychiatryka? Wzięłam głęboki wdech. Musisz się wziąć w garść Rose. Musisz się dowiedzieć prawdy. Nie poddawaj się, a zawsze dojdziesz do celu. - słowa mojej babci zabrzmiały w mojej głowie. I te słowa mówiły prawdę. Musiałam się wziąć w garść i dojść do celu, którym było dowiedzenie się prawdy. Wypuściłam z siebie powietrze. Wstałam.
- Nie... Ja tego nie zrobię. - powiedziałam i usiadłam z powrotem. - Babciu... Potrzebuję cię bardziej niż sobie tego wyobrażasz... - wyszeptałam. Spuściłam głowę i siedziałam w ciszy.
Chcesz się tak po prostu poddać?
Jakby mnie słyszała... Czułam, jakby siedziała obok mnie.
- Tak babciu. Poddaje się. Nie dam rady... - powiedziałam. Może i to głupio wyglądało, bo inni sądzili by, że gadam sama do siebie, lecz tak na prawdę rozmawiam. Rozmawiam z tymi których już nie ma, lecz wciąż mi pomagają i są razem ze mną.
Gdzie się podziała moja Rose? Ta, która nie potrafiła wysiedzieć jednej minuty spokojnie, by nie odkryć prawdy? Gdzie ona jest?
- Nie ma jej. Zniknęła. Po tym wszystkim. Tak po prostu. - tak. Kiedyś potrafiłam siedzieć dniami i nocami, by tylko odkryć coś, co chciałam bardzo wiedzieć. Właśnie. Coś, co chciałam wiedzieć. A czy chce wiedzieć, że to jest prawda? Nie wiem.
Odnajdź ją w sobie. Wiem, że tam jest. Ona nigdy nie zginie. Musisz po prostu odnaleźć siebie skarbie.
- Jak ? - zapytałam. - Nie potrafię...
Uwierz, nie poddawaj się, a dojdziesz do celu.
Chciałam tak bardzo się teraz do niej przytulić i wypłakać w ramię, tak jak za dawnych czasów. Brakuje mi tego wszystkiego. Dlaczego tak ważne dla mnie osoby zawsze odchodzą? Dlaczego nie ja, tylko oni. Wstałam i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z nią jakieś czarne ciuchy i poszłam się przebrać. Po wszystkim zeszłam na dół. Śmiechów w salonie mało nie było, ale jednego śmiechu mi brakowało. Tego melodyjnego i kochanego śmiechu Logana. Niezauważona poszłam do przedpokoju i założyłam swój płaszczyk, buty i wyszłam. Skierowałam się na cmentarz, oczywiście i po drodze kupiłam kilka zniczy. Kiedy byłam na miejscu, to zapaliłam je i postawiłam, a sama usiadłam na ławeczce przed. Siedziałam i myślałam o tym wszystkim...
*************************************************
No i jest 11 :) Na prawdę bardzo przepraszam za tą DŁUGĄ przerwę...
Jak myślicie, czego takiego dowiedziała się Rose?
Jeszcze raz przepraszam i dziękuję za 5000+ wejść!!!
Liczę na wasze komentarze i do next :)
Jeszcze raz przepraszam i dziękuję za 5000+ wejść!!!
Liczę na wasze komentarze i do next :)
Moim zdaniem Rose przeczytała że jest adoptowana.. To jest naprawdę możliwe :)
OdpowiedzUsuńhttp://adussangelika.blogspot.com/2013/02/rozdzia-xlii.html Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńhttp://adussangelika.blogspot.com/2013/02/rozdzia-xliii.html zapraszam :)
Usuńhttps://adussangelika.blogspot.com/2019/07/7-lat-mineo-3.html zapraszam :)
Usuńhttps://adussangelika.blogspot.com/2019/07/prolog.html
Usuńhttps://adussangelika.blogspot.com/2019/07/rozdzia-i.html zapraszam :)
Usuńhttps://adussangelika.blogspot.com/2019/07/rozdzia-ii.html zapraszam :)
Usuńhttp://adussangelika.blogspot.com/2019/08/rozdzia-iii.html zapraszam :)
Usuńhttps://adussangelika.blogspot.com/2019/08/rozdzia-iv.html zapraszam <3
Usuńhttps://adussangelika.blogspot.com/2019/08/rozdzia-v.html zapraszam :*
Usuńhttps://adussangelika.blogspot.com/2019/08/rozdzia-vi.html zapraszam :)
Usuńhttps://adussangelika.blogspot.com/2019/08/rozdzia-viii.html zapraszam ;)
Usuńhttps://adussangelika.blogspot.com/2019/09/rozdzia-xi.html zapraszam :)
Usuń